| ||||
Obóz: [Działdowo] |
Warunki życia w obozie
Pod koniec października trafiłem do Działdowa. Na powitanie otrzymaliśmy porządne baty - winny czy niewinny... Ten obóz usytuowany był w dawnych budynkach batalionów wojskowych, to były dawne koszary. W sali-celi było nas chyba ze 120 albo i więcej. Prycze trzypiętrowe - to ja, jako młody chłopak, trafiłem najwyżej. Gdy przychodzili strażnicy niemieccy to musiałem skakać z trzeciego piętra pryczy, bo inaczej zaraz by mnie pobili. Niemcy zafundowali nam po cynowej misce, ale bez łyżki, bez niczego. Żadnego kubka. Na jedzenie przewidziano 10 minut, dla wszystkich tych ponad stu ludzi. Ostatni, którym nalano zupy, nie nadążali dokończyć gorącego jedzenia i musieli je wylać, bo wypić szybko się nie dało. Do pracy nas jednak wcale nie wzywali.