Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu
To było wieczorem, nie pamiętam daty, bo byłam za mała, miałam wtedy sześć lat. Wieczorem przyjechali gestapowcy do Gołuszyc. Przyjechali samochodem i rozeszli się na wszystkie ulice. Przyszli do nas Niemcy. Dwóch weszło. I wtenczas mówili do tatusia, że nas wysiedlają. Dali nam dwie, czy trzy godziny i mamy się spakować. Ja byłam bardzo bojąca, weszłam pod stół i oni mnie szukali, rodzice. Zapakowali się, mamy odchodzić, a mama jeszcze chciała jajka wziąć, trochę żywności, słoninę wziąć. I szukają mnie. A ja ze strachu nawet nie odezwałam się. Siedziałam pod tym stołem i później zobaczyłam mamy buty. Wyszłam, a mama: "Gdzieś ty?! Dziecko, myśmy cię szukali". A ja cały czas siedziałam pod stołem. Weszliśmy na środek... w Gołuszycach, na środek wsi. Stały samochody i wywieźli nas z Gołuszyc do Pruszcza samochodami na taką dużą salę. Tam do rana czekaliśmy, nie wiem, ale dosyć dużo ludzi tam było. Wzięliśmy na samochodu i wywieźli nas do lagru, do Potulic.