| ||||
Obóz: [Potulice] |
Warunki życia w obozie
Jak żeśmy przyszli do obozu w Potulicach, to strasznie było. Poszliśmy na takie baraki, to tak zwane "murzyńskie" baraki były. I tak żeśmy w tym mieszkali. Szpary były takie, że jak śnieg czy deszcz padał, to wszystko na nas szło. Barak był 20 metrów szeroki, ganek był 5 metrów szeroki i to odgrodzone było. Legowisko nasze na ziemi było, nie było łóżek, niczego, tylko ziemia. Jak przyszli jacyś tam Niemcy na barak, weszli skontrolować, co dzieje się na baraku, wtenczas: "achtung!" Wszyscy stać przy tych swoich legowiskach! Musieliśmy stać na baczność. Przechodzili, patrzyli, jak jest - dobrze jest. Piec stał na środku postawiony z cegły, co nigdy nie było w nim palone, ale był, dla komisji. Wiadro węgla stało przy tym piecu, i jak komisja przychodziła, to widziała, że się pali w piecu. A palić się nie paliło nigdy. Siedzieliśmy tam pół roku. Na tej gołej ziemi spaliśmy, tyle dostał słomy ojciec, co pod pachę wziął, więcej nie było wolno. Ojciec poprószył tylko tę słomę, mama pierzyny rozłożyła, i w tych rzeczach żeśmy spali, co mieliśmy, nic więcej. A przecież człowiek rósł, nie stanął w miejscu. To, co się wzięło z domu, było wszystko za małe. Nic nie było. Później nas przerzucili na salę, do takiego pałacu. Był tam taki pałac, który był bardzo wysoki, porobione tam były takie piętra, postawione były drągi i położone deski, i tam u góry znowu ludzie spali, tak że zrobili dwie sale z jednej sali. Jak te wszy, te pchły, to wszystko, jak to leciało z góry! Bo prania nie było, do prania się człowiek nie dostał. Do prania trzeba się było zanotować, i za półmroku dostało się do takiej pralni, co były tam dwa czy trzy kotły tylko, i trzeba było pilnować rzeczy, bo jeden drugiemu zabierał. Prania nie było gdzie wysuszyć, pilnowało się, na sznureczkach się wieszało, i pilnowało się, żeby ktoś nie zabrał. To jak już to zesztywniało, to się zabierało pod siebie i suszyło się samym sobą. Taki obóz był.Potulice grudzień 1941 - styczeń 1945
Więźniowie innych narodowości
Byli i Żydzi z nami też, to oni nas nauczyli, jak to robić, jak szyć w pracy w obozie. Potem wzięli ich do łaźni, i tak jak stali z łaźni, samochód podstawili, i na samochód. Poszli! Wywieźli ich. Wszyscy już wiedzieli, na co ich wywieźli, bo jak bez rzeczy, bez niczego, to każdy wiedział, że do Oświęcimia pojechali, że już nie wrócą. Byli jeszcze Niemcy, którzy się nie podporządkowali Niemcom na wolności. Taka Schlichtholzowa na naszym pokoju była, starsza kobieta, mówiła, że ona miała syna i córkę, córka była Rufina, a syn nie wiem, bo go nie było w obozie. Syn uciekł do partyzantki, a ich za to zabrali do obozu. A przecież to byli Niemcy - nie podporządkowali się, miał iść do wojska, uciekł. Ona mówiła, że w chrusty uciekł, ona tak po kaszubsku mówiła, bo to z Kaszub byli ludzie, to tacy Niemcy kaszubscy byli.Potulice grudzień 1941 - styczeń 1945
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu | ||
Posłuchaj:
| ||
Potulice |
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu | ||
Posłuchaj:
| ||
Potulice |
Choroby - śmierć w obozie | ||
Posłuchaj:
| ||
Potulice |
Warunki życia w obozie | ||
Posłuchaj:
| ||
Potulice |