| ||||
Obóz: [Kamienna Góra] |
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu
W czasie pracy w firmie, hurtowi farmaceutycznej Reiheld, 22 maja 1944 roku zostałem aresztowany przez gestapo. Zawieziony najpierw do siedzimy gestapo w Białymstoku na Sienkiewicza 15. Tam zobaczyłem już na korytarzu stojących kolegów masę. Wszyscy ręce trzymali do góry, do ściany twarze. Może 50 ich stało. Mnie przyjechali aresztować do domu w nocy o 12. Wszyscy już spaliśmy. Przyszło trzech oficerów, gestapowców. I jeden..., nie wiem, jaki miał stopień - Białorusin. Niemcy w czasie okupacji zrobili batalion SS. I ci Białorusini pomagali Niemcom. Zrobili rewizję całą, obejrzeli wszystko, szukali... Jak mnie już wyprowadzili z domu, patrzę, z automatami Białorusinów stoi kilkunastu, otoczony dom cały. Dowiedziałem się od innych, że tak samo przyjeżdżali z tymi Białorusinami i brali ich do pomocy. Gestapo. Pilnował nas taki Białorusin, powiedział do nas: Chłopaki, nie bójcie się, nie ma z czego żyć, ja pod Sokółką na wsi mieszkam. Ale jak nie ma Niemców, to wy nie bójcie się, ręce opuszczajcie, a jak Niemcy idą, to trzymaj, bo Niemcy będą lali. Zawieźli nas tam, wyskoczył Niemiec... Bo co jakiś czas świeżych dowozili, bez przerwy. Niemiec, podoficer z bykowcem dużym, walił po plechach, machał. Bo należeliśmy do organizacji, do Armii Krajowej. W czasie sowietów należałem do Szarych Szeregów, byłem drużynowym Szarych Szeregów. Skończyłem szkołę podchorążych, mieli wszyscy awans na podchorążego. I ta lista wpadła w ręce Niemców. I oni 119 osób aresztowali.Praca niewolnicza
Wieczorem po apelu przyszedł taki Niemiec, taki chyba ze Śląska, i łamaną polszczyzną mówi, że potrzebują ślusarzy, tokarzy, spawaczy, jeszcze innych. Każdego pytali po kolei. Co ja robię? Student. A gdzie? Hochtechnishe Schule in Wilno. Wyższa Szkoła Techniczna w Wilnie. A w Wilnie już byli Sowieci, oni już nie mogli nic sprawdzić, dowiedzieć się. Ja trafiłem do fabryki łożysk kulkowych. Ale z Gross Rosen zawieźli nas do miejscowości Landeshut. W tej miejscowości Landeshut były cztery baraki. Takie bloki, nazywali to blok 1, 2, 3, 4, a potem 5 zrobili nad kuchnią. Tam więźniów podzielili na grupy. I była ze Schreinfurthu z Niemiec ewakuowana fabryka łożysk kulkowych. I więźniowie pracowali w tej fabryce łożysk kulkowych. Ja tak szczerze mówiąc pierwszy raz w życiu zobaczyłem tokarnię. A tych tokarni stało w rzędzie 12, przy każdej tokarni stał jeden tokarz, więzień. A drugi rząd tokarni, to byli tak zwani żołnierze Badoglio Soldaten. Marszałek Badoglio, który od Mussoliniego odłączył się. Jeńców Niemcy wzięli do niewoli i trzymali też ich w obozie, dawali do tej fabryki. A trzeci rząd to jeńcy sowieccy, którzy zachowali się jeszcze od początku wojny. Oni mieszkali jakby na wolności, przychodzili i też w tej fabryce łożysk kulkowych pracowali na tokarniach. Mnie też dali tokarnię, ale przyszedł Niemiec, cywil i pyta się o nazwisko Poznański. I mówi, że ja będę jego zastępcą, będę tutaj pomagał, bo przeczytał - wyższa szkoła techniczna. On mnie nauczy, jak noże ostrzyc na tokarni, do toczenia. Pouczył mnie i często szedł gdzieś, i ja już wszystko załatwiałem. Ale kiedyś u jednego więźnia maszyna stanęła i ten więzień woła mnie, bo powiedział, żeby mnie wołać, jak trzeba. Przyszedłem i nie wiem, co tutaj robić. Ale jeniec sowiecki mówi: Bierz młotok, młotek i młotkiem stukaj parę razy, bo tam szczęki złapały metal, jak złapały, nie puszczały, dźwignia nie puszczała. Ja postukałem dwa razy młotkiem, puściło i zaczęło pracować. Raz taka awaria była. Ale ten Niemiec, Werner, sympatyczny starszy pan, który z tą fabryką przyjechał z tego Schreinfurthu uczył nas, jak obsługiwać, co robić.Warunki życia w obozie
Męczyły nas insekty, wszy i pchły. Na wszy nie było żadnego ratunku. Taki więzień z naszego bloku, z naszej sztuby, tam nas 25 mieszkało, 25 pryczy było piętrowych. On pracował przy hartowni, gdzie hartowali łożyska. Tam temperatura była 2000 stopni. I on tak mówi: "jak będziesz w tokarni, przyjdziesz do mnie, zdejmiesz bluzę, spodnie i czapkę". Oni mieli kotły z gotującą wodą. "Ja w tej wodzie to zanurzę, a potem przy tym, gdzie ognisko było potężne, w ciągu pięciu minut wyschnie". Taka temperatura była. I w ten sposób wszy likwidowało się. Wieczorem, po powrocie z pracy, 12 godzin w pracy, apel, kolacja i po kolacji, wieczorem endlösung, odwszawianie. Lampy były duże, 200 wat i więcej, i wszyscy musieli szukać w zakamarkach. Jak u kogoś znaleźli wesz, to 15 batów. Potem zaczęły nas męczyć pchły, tak straszne pchły, że one przeszły do esesmanów. Człowiek, jak położył się spać, to musiał zdejmować [ubranie], żadnej bielizny nie mieliśmy, później dawali jakieś koszule, które do prania co miesiąc trzeba było dawać. Komendant obozu zarządził, że wszystkie poduszki, które wypchane były wiórami drewnianymi drobnymi, i sienniki były ze słomy, wszystkie znieść na plac. Wszystkie z obozu znieśli, podpalili to, przywieźli nowe worki na sienniki, mniejsze worki do spania. A koce do łazienki. Później, jak koc się strząchnie, to pchły z tego koca padały, jak muchy zabite. W ten sposób pchły wytępili.Warunki życia w obozie | ||
Posłuchaj:
| ||
Esesmani i funkcyjni | ||
Posłuchaj:
| ||
Esesmani i funkcyjni | ||
Posłuchaj:
| ||