Zapomniane Obozy

Strona archiwalna

 
Marian Małecki
Urodził się 29 stycznia 1923 w Żninie w Wielkopolsce. Gdy miał trzy lata, cała rodzina przeprowadziła się na Pomorze i zamieszkała w Gołuszycach, gdzie pan Małecki skończył czteroklasową szkołę. Następnie uczył się w Pruszczu Pomorskim i w szkole mechanicznej w Grudziądzu. 15 listopada 1941 roku cała rodzina została wysiedlona z gospodarstwa i uwięziona, najpierw w obozie w Smukale, potem w Potulicach. Pan Małecki pracował przymusowo w majątkach niemieckich, m.in. w Wojnowie. W samym obozie w Potulicach zatrudniony był w komandzie budowlanym. W 1944 roku został przeniesiony do pracy przymusowej w pobliskim gospodarstwie rolnym, skąd uciekł i przedostał się do Niemiec, pod dawną granicę z Francją. Już wcześnej jego rodzinę zatrudniono przymusowo w winnicy na terenie Niemiec. Po kilku miesiącach pan Małecki został aresztowany przez gestapo i osadzony w więzieniu w miejscowości Neustad w Nadrenii, przeszedł brutalne śledztwo. Dzięki wstawiennictwu właściciela majątku, w którym zatrudniona była rodzina pana Małeckiego, został zwolniony i do końca wojny pracował na plantacjach winorośli. Po wojnie wszyscy powrócili do Gołuszyc. Pan Małecki kontynuował naukę m.in. w Bydgoszczy w szkole ekonomicznej. Pracował jako księgowy w Spółdzielni Gminnej.
 
Ucieczka z obozu
Matka napisała list i z tego listu dowiedziałem się, gdzie rodzice są. Okazało się, że ich Niemcy wywieźli na przymusowe prace w głąb Niemiec. I całe rodzeństwo, tam wszyscy byli. I ja postanowiłem uciec, ale do tego musiała być jakaś okazja. Z tej okazji skorzystałem znacznie później, bo jeden z Niemców zabrał mnie do prac polnych w swoim gospodarstwie na jakiś określony czas. W ten czas nadarzyła się okazja, że uciekłem od tego Niemca. Już nie z obozu, ale od tego Niemca uciekłem. Był spokój, aż siostra do koleżanki napisała list i w tym liście zaznaczyła, gdzie ja się znajduję. Niemcy prawdopodobnie mnie szukali, bo zginął człowiek i znaleźli mnie. Pewnego dnia przychodzi gestapo i zabiera mnie. Tłumaczą, że za jakieś przewinienia zabierają mnie. Nie powiedzieli ani w domu, ani matce. Przewieźli mnie do takiego miasteczka, Neustadt nazywało się, w Nadrenii. Do gestapo wsadzili mnie, wymierzyli karę - 50 bykowców. Po 25 dziennie. Pierwszy dzień otrzymałem 25, następnego dnia drugie 25. I wtedy siedziałem jakiś czas w więzieniu.
Esesmani i funkcyjni, praca niewolnicza
Posłuchaj:
 
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu
Posłuchaj:
 
 
Dom Spotkan z Historią Ośrodek Karta Ośrodek Karta EACEA