![]() |
| |||
Obóz: [Rydułtowy] |

Esesmani i funkcyjni, egzekucje
Przydzielano nas do górników, każdy górnik miał 5-10 Polaków i ich nadzorował. No i ja już tak pod koniec mówię: "Proszę pana, ja już jadę do Polski", bo było ogłoszenie, że kto chory, to może się zapisać i ja się zapisałem. Podziękowałem jemu za ten chleb, za wszystko. A on tak się rozejrzał i pokazał mnie tam. Jak on pokazał mnie, że tam, a nie do domu, to ja myślałem, że chyba zawału dostanę. No bo śmierć pokazuje mi! To jest straszny stres. I ja mówię: "Proszę pana, niech pan mnie ratuje". A on mówi, że nie może mnie nic uratować, bo jak się kończy ta zmiana, to gestapowcy są na górze, czekają, i jego kula w łeb czeka, jeżeli zauważą, że coś Polakowi pomaga. I mówi do mnie, że muszę sam sobie radzić w obozie. I ja przychodzę do tego komendanta. "Panie komendancie, mówię, ja dostałem list - nie przyjeżdżaj, bo twoi rodzice na tyfus poumierali. I nie mam do kogo jechać, ja już wolę tu zostać". I pocałowałem go w jedną rękę, pocałowałem w druga rękę. A on nie dawał się tak, ale ja byłem sprytniejszy, że pocałowałem go. I mówię jeszcze, że będę dobrze pracował, żeby Hitler wojnę wygrał. No, cuda, co mi do głowy wpadło, to ja klarowałem. I on tak się namyślał przez minutę, dwie, i mówi do mnie tak: "Ty to chyba naszą tajemnice znasz". A ja takiego Greka udaję: "Panie komendancie, ja nie wiem co pan mówi, nie rozumiem". I on potem do mnie mówi: "Zostaniesz w obozie, ale pamiętaj jeśli coś się wyniesie, to kula w łeb cię czeka". I przyjechali tacy jacyś w siwych ubraniach, z trupimi czaszkami, i wszystkich do tych wozów zapakowali. I jak załadowali wóz, to on odjeżdżał i następny przyjeżdżał. I ładowali. Chyba tak koło 80 - 100 osób. I ja to widziałem. I ten mój kolega, od tych Zawad, jak załadowali, to chyba dopiero zrozumiał co się stało. No i odjechali. Na drugi dzień ja poszedłem do pracy, a ten mówi, że ich zawieźli do Oświęcimia do krematorium i tam spalili. Bo Niemcy chorych ludzi przy życiu nie trzymają, tylko zdrowych.Rydułtowy 1943
Praca niewolnicza, choroby - śmierć w obozie
Niemcy, jak nas pędzili do kopalni, to nam dawali najbardziej niebezpieczne stanowiska pracy - tam Niemcy nie szli, ci Ślązacy, bo oni też byli volksdeutchami. Jak nas tam zaprowadzili - trzysta osób, czterysta - to codziennie nieraz dziesięciu, pięciu nie wróciło. Bo tam opadały te skały i były katastrofy. A Niemcom to było na rękę. Bo teraz, jak zginie górnik, to zaraz jest komisja i bada przyczyny, a tam, za okupacji niemieckiej zginął i... To zwłoki zabierano tam widocznie do Oświęcimia, czy do tej kopalni wrzucili, co wodą była zalana... I to było codziennie, codziennie. Nieraz było tak, że i dwudziestu nie wróciło, nieraz pięciu, różnie. A zresztą, jak ktoś był ranny, to też nie było tam lekarza. Była taka rana, że dotąd trwało zakażenie, aż się wykończył. Jak teraz jest kopalnia, to ona ma i lekarzy, i sanitariuszy, i pielęgniarki, a tam nie było. Pędzili do pracy... No, a oprócz tego, to rozstrzeliwali. Bo tam była taka ściana stroma i jak ja byłem w swojej celi, to przez okno widziałem jak ci ludzie stanęli pod tą ścianą, ręce do góry mieli podniesione, a tu byli ci Niemcy i rozstrzeliwali z karabinu. Przeważnie tutaj strzelali. I to było słychać u nas, ten wystrzał. Jak myśmy słyszeli te strzały, to już wiedzieliśmy. A tam w obozie rozstrzeliwali za byle co.Rydułtowy 1943
Warunki życia w obozie | ||
Posłuchaj:
| ||
Rydułtowy 1943 |
Warunki życia w obozie | ||
Posłuchaj:
| ||
Rydułtowy 1943 |
Praca niewolnicza | ||
Posłuchaj:
| ||
Rydułtowy 1943 |
Praca niewolnicza | ||
Posłuchaj:
| ||
Rydułtowy 1943 |