Zapomniane Obozy

Strona archiwalna

 
Tadeusz Brzeczko
Urodził się 23 czerwca 1924 w Jedwabnem. Przed wojną skończył sześć klas szkoły powszechnej. W czasie okupacji sowieckiej i na początku niemieckiej zatrudniony był w młynie w Jedwabnem. Był świadkiem pogromu miejscowych Żydów w lipcu 1941. W maju 1942 wysłany został do pracy przymusowej w Prusach Wschodnich. Pracował w majątku Wacławki (Trutenau) niedaleko Lidzbarka Warmińskiego (Heilsberg), gdzie w lutym 1943 aresztowany został przez gestapo i uwięziony w obozie koncentracyjnym Gross Rosen, skąd w lipcu przetransportowano go do obozu Charlottegrube-Rydułtowe. W Gross Rosen zatrudniony był przy pracach budowlanych, a w Charlottegrube w kopalni. W grudniu 1943 uciekł z obozu, ukrywał się w rodzinnych stronach. W związku ze zbliżającym się frontem we wrześniu 1944 skierowany został przez Niemców do pracy przy budowie umocnień, skąd uciekł. Ukrywał się do końca wojny. Po wojnie zrobił maturę, ukończył studia historyczne, pracował jako nauczyciel w okolicach Łomży. Obecnie mieszka w Łomży.
 
Obóz:  [Rydułtowy]
Esesmani i funkcyjni, egzekucje
Przydzielano nas do górników, każdy górnik miał 5-10 Polaków i ich nadzorował. No i ja już tak pod koniec mówię: "Proszę pana, ja już jadę do Polski", bo było ogłoszenie, że kto chory, to może się zapisać i ja się zapisałem. Podziękowałem jemu za ten chleb, za wszystko. A on tak się rozejrzał i pokazał mnie tam. Jak on pokazał mnie, że tam, a nie do domu, to ja myślałem, że chyba zawału dostanę. No bo śmierć pokazuje mi! To jest straszny stres. I ja mówię: "Proszę pana, niech pan mnie ratuje". A on mówi, że nie może mnie nic uratować, bo jak się kończy ta zmiana, to gestapowcy są na górze, czekają, i jego kula w łeb czeka, jeżeli zauważą, że coś Polakowi pomaga. I mówi do mnie, że muszę sam sobie radzić w obozie. I ja przychodzę do tego komendanta. "Panie komendancie, mówię, ja dostałem list - nie przyjeżdżaj, bo twoi rodzice na tyfus poumierali. I nie mam do kogo jechać, ja już wolę tu zostać". I pocałowałem go w jedną rękę, pocałowałem w druga rękę. A on nie dawał się tak, ale ja byłem sprytniejszy, że pocałowałem go. I mówię jeszcze, że będę dobrze pracował, żeby Hitler wojnę wygrał. No, cuda, co mi do głowy wpadło, to ja klarowałem. I on tak się namyślał przez minutę, dwie, i mówi do mnie tak: "Ty to chyba naszą tajemnice znasz". A ja takiego Greka udaję: "Panie komendancie, ja nie wiem co pan mówi, nie rozumiem". I on potem do mnie mówi: "Zostaniesz w obozie, ale pamiętaj jeśli coś się wyniesie, to kula w łeb cię czeka". I przyjechali tacy jacyś w siwych ubraniach, z trupimi czaszkami, i wszystkich do tych wozów zapakowali. I jak załadowali wóz, to on odjeżdżał i następny przyjeżdżał. I ładowali. Chyba tak koło 80 - 100 osób. I ja to widziałem. I ten mój kolega, od tych Zawad, jak załadowali, to chyba dopiero zrozumiał co się stało. No i odjechali. Na drugi dzień ja poszedłem do pracy, a ten mówi, że ich zawieźli do Oświęcimia do krematorium i tam spalili. Bo Niemcy chorych ludzi przy życiu nie trzymają, tylko zdrowych.
Rydułtowy 1943
Praca niewolnicza, choroby - śmierć w obozie
Niemcy, jak nas pędzili do kopalni, to nam dawali najbardziej niebezpieczne stanowiska pracy - tam Niemcy nie szli, ci Ślązacy, bo oni też byli volksdeutchami. Jak nas tam zaprowadzili - trzysta osób, czterysta - to codziennie nieraz dziesięciu, pięciu nie wróciło. Bo tam opadały te skały i były katastrofy. A Niemcom to było na rękę. Bo teraz, jak zginie górnik, to zaraz jest komisja i bada przyczyny, a tam, za okupacji niemieckiej zginął i... To zwłoki zabierano tam widocznie do Oświęcimia, czy do tej kopalni wrzucili, co wodą była zalana... I to było codziennie, codziennie. Nieraz było tak, że i dwudziestu nie wróciło, nieraz pięciu, różnie. A zresztą, jak ktoś był ranny, to też nie było tam lekarza. Była taka rana, że dotąd trwało zakażenie, aż się wykończył. Jak teraz jest kopalnia, to ona ma i lekarzy, i sanitariuszy, i pielęgniarki, a tam nie było. Pędzili do pracy... No, a oprócz tego, to rozstrzeliwali. Bo tam była taka ściana stroma i jak ja byłem w swojej celi, to przez okno widziałem jak ci ludzie stanęli pod tą ścianą, ręce do góry mieli podniesione, a tu byli ci Niemcy i rozstrzeliwali z karabinu. Przeważnie tutaj strzelali. I to było słychać u nas, ten wystrzał. Jak myśmy słyszeli te strzały, to już wiedzieliśmy. A tam w obozie rozstrzeliwali za byle co.
Rydułtowy 1943
Warunki życia w obozie
Posłuchaj:
Rydułtowy   1943
Warunki życia w obozie
Posłuchaj:
Rydułtowy   1943
Praca niewolnicza
Posłuchaj:
Rydułtowy   1943
Praca niewolnicza
Posłuchaj:
Rydułtowy   1943
 
Dom Spotkan z Historią Ośrodek Karta Ośrodek Karta EACEA