| ||||
Obóz: [Pustków] |
Praca niewolnicza
Blizne nr 1, była tam budowa torów kolejowych do punktu, gdzie były instalowane i wylatywały rakiety V1. Tam doprowadzaliśmy drogę, tory kolejowe. W tej grupie Blizne 1 pracowałem przez kilka miesięcy. To była ciekawa praca, ale na moment, kiedy wypuszczali rakietę musieliśmy wszyscy robotnicy kłaść się na ziemi, twarzą do ziemi i nie wolno nam było podpatrywać, jak ta rakieta jest wypuszczana. Ja widziałem, bo ciekawy byłem i tak się wyodwracałem, że widziałem jak się to zaczynało, jak wylatywała rakieta z ogromnych takich jakby rusztowań coraz wyżej, coraz wyżej. Wybuch tej rakiety słychać było w obozie prawie co noc. Rakiety te szły prosto w górę a potem przybierały kierunek i szły na wschód. Jedna z tych rakiet prawdopodobnie spadła, tak jak twierdzili więźniowie z tarnowskiego, w jakieś bagna, ale została przez ruch oporu wyciągnięta i odesłana do Anglii. To właśnie była rakieta z Pustkowia.Żywność w obozie, głód
Pracowaliśmy o głodzie, bo na rano o 6 godzinie ugotowaną na kuchni herbatę (kucharze zaczynali pracę wcześniej jak my) i do tej herbaty po jednej kromce chleba, pocięte już były kromki z tego konwiśnego chleba granatowego. To była jedna kromka, ale takiej grubości, że można było przez nią księżyc widzieć, jak się świeci - bardzo cienka kromka. Lepsza była kromka, jaką mi się udało może dwa razy dostać, pajdka od samego końca, to ta była troszkę grubsza i wysuszona. Na tej kromce była mała kostka margaryny i to było całe jedzenie. W południe dostawaliśmy znowu litr zupy. Każdy miał swoją miseczkę, podchodziliśmy do kotła i ten pomocnik kucharza dzielił te zupę. Jakby któryś zatrzymał miseczkę dłużej, żeby wszystko wyleciało z czerpaka, to on odwinął tą łyżkę i w głowę puknął. Więźniowie się bali, więc szybciutko, jak dolewał już, brali miseczkę i uciekali. Na wieczór dostawaliśmy znowu litr kawy, pseudo kawy, bo była z niewiadomych liści, mówili że z jaworowych. I pajdka chleba z tą odrobiną margaryny. To było całodzienne utrzymanie przy tak ciężkiej pracy!Ewakuacja, marsz śmierci
27 albo 26 lipca szef gestapa, Czapla, na apelu powiadomił nas wszystkich więźniów, że w dniu jutrzejszym wszyscy mamy być gotowi na godzinę 8 rano, bo na polecenie dr Heinricha Hermanna, szefa policji niemieckiej, obóz ten będzie zlikwidowany. Wpakowano nas na stacji kolejowej Kochanówka do wagonów bydlęcych i dociśnięto tak, że nie można było się ruszyć w żadną stronę. Zaryglowano drzwi i okna, i pociąg ruszył w nieznane. Gdzie jedziemy, nikt nie wiedział. Obóz zlikwidowany, to niektórzy domyślali się, że i my będziemy zlikwidowani. Obserwowaliśmy po drodze stacje, gdzie jedziemy, w którym kierunku. Koło północy byliśmy już w Oświęcimiu, z Oświęcimia skierowano nas na boczny tor idący do Brzezinki, gdzie było krematorium. Tam w Brzezince nie otworzono wagonów, lecz oczekiwaliśmy kilka godzin. O godzinie 6 rano zapadła decyzja: "Zamknąć, zaryglować wagony, jedziemy dalej". Nasz szef z Pustkowia, Czapla, dzwonił do Niemiec, prosząc o przyspieszenie decyzji i powiedział, że to jest grupa więźniów roboczych, młodych i fachowców. Okres był korzystny dla nas, bo Niemcy zabrali na front wielu Niemców, brakowało więc rąk do pracy w fabrykach. I tak znaleźliśmy się w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen.Choroby - śmierć w obozie | ||
Posłuchaj:
| ||
Kontakty z ludnością cywilną, choroby - śmierć w obozie | ||
Posłuchaj:
| ||
Esesmani i funkcyjni | ||
Posłuchaj:
| ||
Ucieczka z obozu | ||
Posłuchaj:
| ||
Relacje między więźniami w obozie | ||
Posłuchaj:
| ||
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu | ||
Posłuchaj:
| ||
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu | ||
Posłuchaj:
| ||