Zapomniane Obozy

Strona archiwalna

 
Zbigniew Knapczyk
Urodził się 13 marca 1932 w rodzinie górniczej we wsi Jęzor (obecnie dzielnica Sosnowca). Jego ojciec pracował w kopalni "Mysłowice", a w czasie II wojny światowej był zaangażowany w działalność konspiracyjną w ramach Gwardii Ludowej PPS. 11 sierpnia 1943 z powodu działalności ojca został wraz z matką i siostrą aresztowany i po przesłuchaniu przewieziony na kilka dni do obozu w Mysłowicach. Pan Knapczyk przewieziony został do obozu w Pogrzebieniu, gdzie zmuszono go do pracy w ogrodzie. Następnie przewieziono go wraz z siostrą do obozu w Żorach. Tam przebywał około roku (wrzesień 1943 - wrzesień 1944) pod opieką polskiej rodziny wysiedlonej spod Szczyrku. Pracował przymusowo w spichlerzu, w sklepie obuwniczym, a także w gospodarstwie rodziny Goschützów. Następnie przez obóz zbiorczy w Boguminie trafił do obozu koncentracyjnego w Potulicach. Po wyzwoleniu obozu w styczniu 1945 przebywał w nim do marca, po czym wrócił do domu i zamieszkał najpierw z babcią, potem z ojcem (po jego powrocie z obozu w Buchenwaldzie). Kontynuował naukę w szkole powszechnej w Jęzorze, a następnie uczył się w Śląskich Naukowych Zakładach Technicznych w Katowicach, gdzie zdał maturę. Następnie rozpoczął pracę jako inżynier mechanik, jednocześnie kończąc wieczorowo studia w Katowicach. Mieszka w Mysłowicach, gdzie od wielu lat jest działaczem kombatanckim - obecnie sekretarzem Koła Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych w Mysłowicach.
 
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu
Przed wojną była u nas duża, dobrze zorganizowana komórka PPS. To było środowisko górnicze, mieliśmy tam lokal, scenę, występy. Kiedy nastąpiła okupacja to członkowie organizowali się potajemnie. My dzieci dokładnie nie wiedzieliśmy co robią, więc ja nic na ten temat nie mogę powiedzieć. Tylko wiem tyle, że jakiś szpicel zdradził rodziny, które konspirowały.
Warunki życia w obozie, praca niewolnicza
Zabrali nas furmankami, a to grupami, bo nas było dużo dzieci: z Zagłębia i z krakowskiego też. Po 25 dzieci brali na furmanki i rozwozili po różnych obozach. Myśmy się dostali z Pogrzebienia koło Raciborza do Żor. Po dwóch dniach dotarliśmy do tego obozu. Tam już były rodziny, które wysiedlono ponieważ mieli ładne domki i tam Niemców wprowadzali. To był taki obóz względnie dobry - był tam lagerführer SS, ale on był wspaniały. Każde dziecko do tych rodzin dokooptował, żeby się opiekowali nami. Ja byłem u Janiców z Godziszki koło Szczyrku, którzy też pracowali, ale wieczorami żeśmy razem byli. To był jeden długi barak otoczony drutem kolczastym podwójnym, a na zewnątrz była latryna i strażnik był na bramie. Do pracy żeśmy wychodzili sami, bez strażników. Pracowaliśmy w takim spichlerzu, przy zbożu, późnej pracowałem nawet w sklepie obuwniczym i następnie u gospodarza, u Gosziców. Byłem tam pomocnikiem przy koniach, przy krowach, pasłem te krowy i wykonywałem różne inne prace. Tam było mi dosyć dobrze, bo dbali o mnie.
Wyzwolenie obozu, powrót do domu
W tym obozie żeśmy przebywali do czasu, aż w styczniu nas oswobodzono. Później to nie było ani Niemców, ani Rosjan, sami żeśmy byli. Więźniów, którzy byli w obozie wyprowadzono nie wiadomo gdzie, natomiast my dzieci zostaliśmy sami. Baraki były już nieogrzewane, a żeśmy byli w takiej stolarni i tam żeśmy wzięli te dzieci, to słomy skombinowaliśmy, i tak żeśmy tam żyli. Do marca (bo to dwa miesiące zimowe akurat były) było ciężko, ale żeśmy się prowadzili swoimi drogami, to znaczy chodziliśmy po magazynach, broń żeśmy wyszukali. Były tam hodowane wieprzki, trzoda, to skoro mieliśmy rewolwery strzelaliśmy do nich. Tam żeśmy na sankach dowozili dziewczyny - był tam taki kocioł i pomieszczenie, gdzie one nam gotowały. Ziemniaki też mieliśmy, bo w magazynach wszystko można było zdobyć do jedzenia. Jak Rosjanie wpadli tam, to my mówili: "Towarisz, menażku chaczysz?", bo oni głodni byli. Tośmy im powiedzieli, gdzie znajdą broń, te "9-tki" automatyczne. Każdy z nas miał broń, a te pociski z pepeszy pasowały do niej, więc oni nam dawali kulki z pepeszy, a myśmy im powiedzieli gdzie są paczki z bronią i magazyny. Skorzystali z tych magazynów, bo myśmy wszystkiego nie mogli zjeść. To były te pierwsze wojska, bardzo biedne, ale one szły dalej i dopiero potem przyszły polskie wojska, które się nami zaopiekowały.
Konsekwencje pobytu w obozie
Tak się zaczęło życie już na wolności. Oczywiście matka nasza zginęła w Oświęcimiu w 1943 roku, a ojciec też był w Oświęcimiu, a później w obozie Weimar Buchenwald. Jak myśmy przyjechali w marcu, to ojca jeszcze nie było, siostra była u ciotki, a ja byłem u babci i tak żeśmy się wychowywali. Ciężko było, bo to były takie warunki, a jeśli chodzi o naukę tośmy dwa lata szkoły stracili. Dodatkowo trzeba było brać lekcje, ale nasze nauczycielki były takie bohaterskie, że nas przyjmowały na dodatkowe lekcje, żeby nadrobić stracony czas.
Warunki życia w obozie, praca niewolnicza
Posłuchaj:
 
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu
Posłuchaj:
 
Żywność w obozie, głód
Posłuchaj:
 
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu
Posłuchaj:
 
 
Dom Spotkan z Historią Ośrodek Karta Ośrodek Karta EACEA