![]() |
| |||
Obóz: [Pomiechówek] |

Warunki życia w obozie
Zapędzili nas do Pomiechówka, gdzie były forty, ogromne kazamaty forteczne. Ulokowali nas na betonie, na którym była rzucona jakaś słoma. Ludzie mieli różne zapalniczki, czy latarki i widzieli, że w tych fortach były jakieś ślady po kulach, jakieś odpryski, więc musiały być jakieś rozstrzeliwania. Następnego dnia rano nie wiedzieliśmy ciągle czy oni nas tam zapędzili, żeby nas rozwalić, czy z innego powodu. Zamknęli i w ogóle żadnej rozmowy nie było. Nawet jak ktoś pytał, chciał wyjść za własną potrzebą, to w ogóle nie reagowali, nie odpowiadali. Ale rano nas wypuścili i poczęstowali kawą. Więc pomyśleliśmy, że jeżeli mają nas rozwalać, no to nie daliby nam tej kawy. No bo po co? I wkrótce sformowali nas znowu i poszliśmy jeszcze 10 kilometrów do drugiego fortu - w Zakroczymiu. Wszędzie przy drogach spotykaliśmy miejscowych ludzi, którzy rozmawiali znami, mimo że tamci żołnierze nas prowadzili. Ci ludzie mówili, że - nie wiem ile w tym jest prawdy - myśmy byli pierwszą grupą, która w ogóle wyszła z tego fortu, bo to była mordownia, gdzie rozwalali ludzi.