Zapomniane Obozy

Strona archiwalna

 
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Mirosław Poznański
W czasie pracy w firmie, hurtowi farmaceutycznej Reiheld, 22 maja 1944 roku zostałem aresztowany przez gestapo. Zawieziony najpierw do siedzimy gestapo w Białymstoku na Sienkiewicza 15. Tam zobaczyłem już na korytarzu stojących kolegów masę. Wszyscy ręce trzymali do góry, do ściany twarze. Może 50 ich stało. Mnie przyjechali aresztować do domu w nocy o 12. Wszyscy już spaliśmy. Przyszło trzech oficerów, gestapowców. I jeden..., nie wiem, jaki miał stopień - Białorusin. Niemcy w czasie okupacji zrobili batalion SS. I ci Białorusini pomagali Niemcom. Zrobili rewizję całą, obejrzeli wszystko, szukali... Jak mnie już wyprowadzili z domu, patrzę, z automatami Białorusinów stoi kilkunastu, otoczony dom cały. Dowiedziałem się od innych, że tak samo przyjeżdżali z tymi Białorusinami i brali ich do pomocy. Gestapo. Pilnował nas taki Białorusin, powiedział do nas: Chłopaki, nie bójcie się, nie ma z czego żyć, ja pod Sokółką na wsi mieszkam. Ale jak nie ma Niemców, to wy nie bójcie się, ręce opuszczajcie, a jak Niemcy idą, to trzymaj, bo Niemcy będą lali. Zawieźli nas tam, wyskoczył Niemiec... Bo co jakiś czas świeżych dowozili, bez przerwy. Niemiec, podoficer z bykowcem dużym, walił po plechach, machał. Bo należeliśmy do organizacji, do Armii Krajowej. W czasie sowietów należałem do Szarych Szeregów, byłem drużynowym Szarych Szeregów. Skończyłem szkołę podchorążych, mieli wszyscy awans na podchorążego. I ta lista wpadła w ręce Niemców. I oni 119 osób aresztowali.
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Alfons Andrzejewski
Ruszyliśmy wszyscy do Pruszcza. Na taką salę wszystkich wezwali, z drugich wiosek pozwozili. Całe rodziny tam były przywożone. Małe dzieci, jęk, płacz był, bo to wszyscy zbudzone w nocy, niewyspane. I tam musieliśmy czekać na transport. Ludzi było za dużo, więc podepchnęli chyba trzy wagony kolejowe i musieliśmy wziąć swoje bagaże i ten kawałek pieszo... Na wagony się zapakować. Jak załadowali wszystkich, obstawili całą drogę, gnali tak jak bydło. Z dołu ciężko było wejść, bo to ludzie starsze. Wejść w te wagony. Pełne były. I zajechaliśmy przez dwie stacje - Kotomierz, Maksymilianowo. W Maksymilianowie stanął i trzeba było wszystko wyładować. I wszystkie bagaże na jedną pryzmę wyrzucili. Każdy handtasche mógł wziąć, czyli ręczny bagaż. Obstawili cały rząd. Tych czarnych, wojska przyszło więcej. I zaczęli pędzić do Smukały. Tam przeszło sześć kilometrów drogi było.
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Bolesław Fabrowski
W lipcu w więzieniu na Łęckiego rozdzielono nas na trzy grupy. Pierwszą grupę osób, którzy byli winni takich głupich zbrodni, jak zabicie świni bez pozwolenia, wypuszczono. Druga grupa osób, co do których miano pewność, że są winni, to ich wzięto na Janowskich i rozstrzelano. A trzecia grupa to było trzystu nas, których Niemcy podejrzewali, ale nie mieli dowodów. Nas wzięto do koncentracyjnego obozu. Przywieziono nas na główny dworzec, wsadzono nas w takie bydlęce pomieszczenia, wagony i w dwa dni, i noc między nimi, przyjechaliśmy do Gross Rosen. Uciec nie można było bo esesmani stali na dachach i schodkach pociągu. Maszerowaliśmy ze stacji do obozu i po drodze widzieliśmy koło drogi młodych Hitlerjugend. Niektórzy to krzyczeli na nas obelgi, rzucali małymi kamykami na nas, może nie żeby nas skaleczyć, ale pokazać jacy oni mocni. Weszliśmy do obozu i zabrano nas na blok. Na szczęście w następnym dniu przywieźli nas do Dyhernfurth.
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Zbigniew Knapczyk
Przed wojną była u nas duża, dobrze zorganizowana komórka PPS. To było środowisko górnicze, mieliśmy tam lokal, scenę, występy. Kiedy nastąpiła okupacja to członkowie organizowali się potajemnie. My dzieci dokładnie nie wiedzieliśmy co robią, więc ja nic na ten temat nie mogę powiedzieć. Tylko wiem tyle, że jakiś szpicel zdradził rodziny, które konspirowały.
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Władysław Michalik
Przeniosłem się do pracy w Płaszowie na budowie. Zaczęła się budowa obozu, ale myśmy wtedy nie wiedzieli, że tu będzie obóz. Stawialiśmy tu baraki, dosyć dobrze nam płacili. Najpierw przywieźli  więźniów ze Sułkowic - tam była pacyfikacja. Zastrzelili tam kilkanaście osób, a resztę przywieźli do Płaszowa. Tak się zaczął obóz i dopiero wtenczas myśmy sobie to uzmysłowili. Ogrodzili kilka baraków, załadowali tych ludzi i otoczyli kolczastymi drutami. Myśmy ich wspomagali, bo tam panował głód. Rzucaliśmy chleb, choć nie było wolno. Wiosną 1943 sprowadzili tam Żydów do tych innych baraków. Na całym tym osiedlu było około 50 baraków przez nas zbudowanych: na 20 metrów szerokich, a długich na 50 metrów. Jak sprowadzili tam Żydów, to myśmy im donosili żywność, ale już za odpłatą. Kilka firm pracowało przy budowie tych baraków. Ja pracowałem w firmie: "Inżynier Zakrzewski". Wszystkich nas aresztowali, bo nam zarzucali, że nosimy żywność Żydom. A to było zakazane, nawet groziła kula w łeb!
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Maria Podrez
Wtedy mieszkała u nas ciocia, siostra mojego ojca. Są na to dokumenty, że ona i mój ojciec byli organizatorami ZWZ na Śląsku Cieszyńskim, począwszy od Wadowic aż do Cieszyna. Ktoś tam złożył doniesienie na nich, a być może ten ktoś też był w organizacji. Złożył doniesienie i cała nasza rodzina została aresztowana. Pamiętam że do mieszkania wkroczyli mundurowi, ludzie w ciemnozielonych mundurach. Czuło się strach jakiś wielki i natychmiast mamusia nerwowo pakowała wszystkich. A jeszcze mój tatuś był wcześniej w obozie w Dachau, z którego został wypuszczony. Ten obóz, jak widać, niczego nie nauczył mojego tatusia jeśli chodzi o posłuszeństwo wobec Niemców. I wtedy całą rodzinę, łącznie z tą ciocią, wywieziono do Siemianowic Śląskich, które wówczas się nazywały od huty Laura, Laurahütte. Tam przebywaliśmy około dziewięciu miesięcy. Stamtąd ciocię i tatusia zabrano gdzieś na przesłuchania - szczegółów nie pamiętam. Ale pamiętam, że jak mamusi na apelu komendant oznajmił, że tatuś został wyrokiem sądu niemieckiego rozstrzelany, to mamusia zemdlała.
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Alina Rumun
Córka mojej macochy mieszkała nie w Reichu, tylko w Generalnym Gubernatorstwie. Tam były kursy tajnego nauczania, bo w Reichu to było niemożliwością! A ja miałam wielką ochotę uczyć się dalej. Wybrałam się więc z moją macochą, żeby przejść tę granicę. Umówiłyśmy się tam z łącznikiem. Inni ludzie przechodzili granicę przenosząc np. jedzenie do Reichu, bo tu nie można było nic dokupić. Miałam taką walizeczkę ze sobą, a w niej tylko rzeczy najważniejsze, nie miałam dużo tych szmatek. I złapali nas na granicy! Nie poszłam od razu do więzienia, bo to było mniejsze przestępstwo. Niczego nie szmuglowałam, więc tylko mieli mnie wysłać do karnego obozu, gdzie więzili ludzi za te mniejsze przewinienia. Przeważnie były Polki, zwykle za przekroczenia cłowe, za szmugiel na granicy. Ja byłam w tej dobrej sytuacji, że one dostały po roku lub dwa Oświęcimia, a ja tylko trzy miesiące straflager, czyli obozu karnego. Wszystko dlatego, że niczego nie przemycałam, miałam tylko swoje rzeczy i może kromkę chleba.
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Franciszka Maria Sołtys
Wtedy nas zwolnili, ale po kilku tygodniach brat mojej koleżanki wraca zdyszany i mówi: "Chodźcie szybko, bo wszystkich wywożą samochodami i nie wiadomo, czy do lasu, czy do Zwierzyńca do obozu". My biegiem pod ten kościół i akurat na tym pierwszym samochodzie już była mojej koleżanki mama. To były takie stare samochody bez plandeki. I upychali tych ludzi. A mojej mamusi nie było. To jeden mnie chwycił i na samochód. Ja zaczęłam strasznie płakać, że "ja chcę do mamy", "ja chcę do mamy". On nie reagował na to. Ja zeskoczyłam. A on miał takiego dużego owczarka niemieckiego i tym owczarkiem zaczął mnie szczuć, ale ten owczarek mnie nie pogryzł. To ludzie odwracali głowy. A ja pomiędzy tymi ludźmi, kobietami, przedostałam się bliżej drzwi do kościoła i zaraz po chwili wypuszczali mamusię już do następnego samochodu. No i znaleźliśmy się w Zwierzyńcu.
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Helena Sznerch
Po śmierci mamy w 1940 roku zaczęliśmy z bratem handlować po tramwajach takimi rzeczami jak spinki do włosów, grzebyczki, sznurowadła do butów. Tak nam się udawało przez trzy lata, ale 27 stycznia 1943 roku, zima w pełni, Niemcy nas aresztowali za to, że byliśmy złym przykładem dla dzieci niemieckich. Posadzili nas w obozie. W roku 1943, w maju, zmarł ojciec, zostaliśmy pełnymi sierotami - byliśmy już wtedy w obozie. Niemcy nas na pogrzeb nie puścili, bo to było niemożliwe. W obozie przebywałam do 1945 roku. To było dwa lata i jeden miesiąc. Wydał nas Heniek Smarc. Jego ojca aresztowali, a macocha rzekomo go wyrzuciła z domu i dlatego on spał po klatkach schodowych i piwnicach. Ale go Niemcy złapali: -"Z czego żyjesz?" - "A no po tramwajach handluję". -"A z kim jeszcze?" i on powiedział, gdzie mieszkamy. A znał nasz adres, bo też żeśmy się litowali nad nim zimą: "Chodź do nas". A mój ojciec powiedział: "Dzieci kochane, nie przyprowadzajcie go, bo będzie kłopot. Jeszcze nas Niemcy wszystkich zabiorą przez niego". On wiedział gdzie mieszkamy i nas tak wszystkich powydawał. 
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Irena Grim
Tatuś był w pracy, bo miał na noc, a oni przyszli o godzinie piątej po nas, i kazali nam się ubierać, mamusi i nam. Wszystko powywracali, szukali ulotek. Mamusia mówi tak: "dzieci, ile tu Niemców idzie!" Przez okno to widzieliśmy, myśmy na parterze mieszkali. I mamusia mówi: "do naszego podwórka weszli". To już serce prawie nam wyskoczyło. Walą w nasze drzwi. Mamusia otworzyła, my posiadały na łóżko, trzęsiemy się. Zaczęli rewidować, wyzywać, że bandyci my są. I tak się zaczęło. Przewrócili wszystko, kredens ze szkłem leciał, szafy, materace, wszystko. Zabrali nas z siostra i mamusią, wszystko poprzewracali, poplądrowali, nic nie znaleźli. Ubrać się kazali, i prowadzą nas na posterunek. W Mysłowicach przez trzy dni byliśmy wszyscy razem. A już mieli wybraną tę grupę, którą  chcieli wykończyć, i powiedzieli: "mężczyźni na bok, z rodzinami się pożegnać". To był krzyk tych dzieci, żon. Staliśmy tam trzy dni bez picia, bez jedzenia. Wszystkim mężczyznom powiedzieli, żeby się z rodzinami pożegnać, i pożegnali się, i do łaźni. Z łaźni wyszli mężczyźni, głowy pospuszczane, prysznic im dali, a później byli bici. I jak wyszli, w tych więziennych ubraniach, i te głowy pospuszczane... Wołaliśmy ich, bo każdy zauważył swojego. Ale oni nie mieli ani siły, ani nic - tylko tak ręką dawali znak...
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Wacława Kędzierska
26 listopada 1942 roku Skierbieszów został otoczony przez Niemców. Wyglądaliśmy, tylko błyski tych samochodów były. Nie wiedział każdy, co to może być. Ale nic, trudno, jak nas wysiedlą, to gdzieś nas tam dadzą. Zrobiło się jakoś tak okropnie. Krowy zaczęły ryczeć, konie rżeć, psy wyć. I to nawet taką piosenkę ułożyli: "W całej wiosce psy wyją, wspominają smutny czas, bo dochodzą do nas wieści, że wysiedlać będą nas". Godzina 5. rano była, łomot do drzwi. A jeszcze sąsiad przychodzi i mówi: coś się dzieje, chyba wysiedlenie będzie. A gdzie tam, jakie wysiedlenie? Ale jak już Niemcy załomotali do drzwi. W ciągu 15 minut zbierać się. Nie wolno było brać takie... Zresztą, jak ktoś miał małe dzieci, to brał dzieci. Coś tam troszkę do jedzenia mógł wziąć, a resztę nie. Na przykład ja: książki miałam. Rodzice, babcia, to jakieś poduszki, to pierzynę, siostra ośmioletnia to lalki pozbierała. Tak nas zapędzili pod szkołę. Tylko to, co w rękę. I pod szkołę. Tam już, jak się zaczęło rozwidniać, wtedy zaczęły furmanki przyjeżdżać. Tam byliśmy otoczeni i wszystkich zaczęli ładować na furmanki. I w kierunku Zamościa. Ale nie szosą, tylko jechaliśmy na Huszczkę. Huszczka na Dębowiec, tam taki zakręt jest. Bo tutaj szosą już jechali Niemcy, Czarni, Besarabii. Już jechali na nasze gospodarstwa. Przywieźli nas do Zamościa. Gdzieniegdzie widać było w oknach, że firanki podnoszą, ludzie patrzą i strach. Przypędzili nas tutaj na Powiatową.
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Stanisław Krawański
Gdy nas wywozili do obozu w Toruniu, do stacji do Terespola jechaliśmy swoim pojazdem, w konie. Gdy wyjeżdżaliśmy, była tam już tablica, na niej napisany nasz numer i numer tego Niemca, który miał być na naszym gospodarstwie. Bo przywieźli tam Niemców z Besarabii i gospodarstwa należały już do nich, odbierali nasz wóz, wszystko się zostawiało, i oni od razu ten wóz i te konie odbierali. Nie wiadomo było co uwieźć ze sobą. Jak się do obozu przyszło, była rewizja i wszystko było zabierane to, co albo miało jakąś wartość, albo było polityczne jakoś, to tym bardziej jeszcze zabierano. To myśmy jeszcze spalili dużo różnych rzeczy w piecu przed wyjazdem.
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Ludwik Krzyścin
W 1944 roku w kwietniu Pawiński i Bąk - tak się nazywali - namawiali mnie, żebym z nimi okradł magazyn kopalniany. Ja powiedziałem że tak, ale tego nie zrobiłem. I kiedy dokonali kradzieży, żandarmeria niemiecka mnie zatrzymała, ale mówię: "Panowie, ja tego nie zrobiłem! Jak skrzynka to jest tysiąc sztuk mydła, to gdzie ja to schowałem?!" Szukali i nie znaleźli nic. A ja mówię: "Idźcie do tego, który z wami współpracuje." Poszli do Pawińskiego - 550 kostek mydła znaleziono. Poszli do Bąka i znaleźli również. No i ich aresztowali i mnie też. Tak się dostałem do obozu koncentracyjnego Gross Rosen. I tak do Mysłowic, a w Mysłowicach 2 sierpnia zostałem przewieziony wraz z grupą więźniów do Gross Rosen.
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Emilia Małecka
To było wieczorem, nie pamiętam daty, bo byłam za mała, miałam wtedy sześć lat. Wieczorem przyjechali gestapowcy do Gołuszyc. Przyjechali samochodem i rozeszli się na wszystkie ulice. Przyszli do nas Niemcy. Dwóch weszło. I wtenczas mówili do tatusia, że nas wysiedlają. Dali nam dwie, czy trzy godziny i mamy się spakować. Ja byłam bardzo bojąca, weszłam pod stół i oni mnie szukali, rodzice. Zapakowali się, mamy odchodzić, a mama jeszcze chciała jajka wziąć, trochę żywności, słoninę wziąć. I szukają mnie. A ja ze strachu nawet nie odezwałam się. Siedziałam pod tym stołem i później zobaczyłam mamy buty. Wyszłam, a mama: "Gdzieś ty?! Dziecko, myśmy cię szukali". A ja cały czas siedziałam pod stołem. Weszliśmy na środek... w Gołuszycach, na środek wsi. Stały samochody i wywieźli nas z Gołuszyc do Pruszcza samochodami na taką dużą salę. Tam do rana czekaliśmy, nie wiem, ale dosyć dużo ludzi tam było. Wzięliśmy na samochodu i wywieźli nas do lagru, do Potulic.
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Henryk Malicki
Poszedłem na tandetę na Szeroką, a żem nigdzie nie pracował, to nie miałem arbeitskarty. I złapali mnie - nie specjalnie za mną tam byli, ale była obława, legitymowali wszystkich i wzięli mnie. Był tam Niemiec i Polak po cywilu. Jak nas złapali, to nas wzięli na Plac Wolnica, gdzie była policja. Tam zebrali wszystkich chłopaków, których połapali, a potem posegregowali i odwieźli nas samochodem do Łodzi. A ci starsi, bo byli tam tacy, którzy mieli po 28, po 30 lat, to nawet nie wiem gdzie ostatecznie trafili. Niemcy łapali kogo popadło, ale jeśli ktoś miał arbeitskartę, że pracował, to był puszczany wolno. A jak nie pracował nigdzie, to brali go do Niemiec albo do obozu, bo to znaczyło, że skoro chodzisz po mieście, to kradniesz, rozbijasz się. A czemu nie jesteś produktywny dla Rzeszy Niemieckiej?
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Tadeusz Pipowski
Cała wieś  [Małociechowie] poszła do lagru do Smukały. Jeno ja nie poszedł, bo jak oni w nocy z 3 na 4 października 1941 roku wywozili, to ja uciekł. Już wtedy miał 19 lat, i wtedy za tydzień do jednego Niemca żem się zgłosił, do roboty ja chciał. Pojechali my po meldowanie do Gruczna, do gminy i tam zaraz mnie aresztowali, i do Torunia transportował mnie specjalnie policjant z Gruczna, i zaraz do karnego żem przyszedł. A w Toruniu smalcownia dawniej była i wtedy Niemcy zrobili lager, do 1943 roku tam był lager. Tak że ja już z rodzicami nie był razem. A rodziców wywieźli i braci wszystko do Smukały, zaś potem do Potulic. Ja był też przydzielony do Potulic, ale w 1942 roku wyjechał z Torunia do Gdańska na roboty budowlane. Przed nami w tym miejscu byli ze Stutthofu ludzie, którzy pouciekali.
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Teofila Silberring
Kiedy zlikwidowali krakowskie getto, chyba w 1943 roku, gnali nas do Płaszowa, gdzie szliśmy pieszo. Ogłaszali, żeby sobie zapakować co się ma, napisać nazwisko, dać przed dom, a że oni to zabiorą i nam oddadzą w Płaszowie. To wszystko były bajki, bo chodziło o to, żeby nie mieli z nami przykrości czy roboty, żebyśmy się poddawali od razu bez jednego słowa. Szliśmy pieszo przez Wielicką i różne były reakcje Polaków: jedni płakali i nam rzucali cukierki lub coś innego, inni .... Ojciec mnie ubrał jak cebulę, żebym jak najwięcej zmieściła na sobie. Miałam taką walizeczkę, ile uniosłam i tak z przystankami szliśmy do tego Płaszowa. Ja sobie postawiłam na chwilę tą walizeczkę, bo nie mogłam udźwignąć (poza nią miałam tornister z książkami). Ktoś podleciał i mi ją ukradł. Ja tak strasznie płakałam, ale nic nie pomogło. Zostałam w tym co miałam, ale i tak było za dużo, bo nam wszystko odebrali. Ostatni raz widziałam się z ojcem w Płaszowie, a ponieważ gdzie indziej mnie dali, to nie wiem co się z nim stało. Szukałam go przez Czerwony Krzyż, ale nikt nic nie wie. Nie wiem gdzie zginął, nie wiem kiedy zginął. W każdym razie jak wojna wybuchła to miał 39 lat.
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Józef Szmigiel
28 stycznia 1943 roku, o godzinie trzeciej nad ranem przyszli żandarmi, zapukali do drzwi, i kazali się w ciągu pół godziny zebrać, bo jesteśmy przeznaczeni do deportacji. Żadnej dyskusji oczywiście nie było. To byli Niemcy. To wyglądało w ten sposób, że na ulicy stał samochód ciężarowy, stała tam jeszcze jakaś obstawa. Przyszło dwóch żandarmów, nie jeden, tylko dwóch. Mama opowiadała, jak to było. W środku nocy, styczeń 1943 rok, ktoś puka do drzwi, mówi, że jest papier na deportację i mamy tylko pół godziny na to, żeby się zebrać. To był rok wyjątkowo ciężki, zimny. Mama mówiła, że wzięliśmy pierzyny, żeby dzieci nie zamarzły. Wyprowadzili nas z tego mieszkania, dom zaplombowali, wszystko, co w tym domu było, umeblowanie, sprzęty, odzież, zostało w tym mieszkaniu. Zawieźli nas na dworzec kolejowy. Na tym dworcu kolejowym okazało się, że takich jak my jest tam setka osób, może więcej, nikt nie liczył tego, ale to był tłum. Stał specjalny pociąg na bocznicy, trzeba było wejść do tego pociągu pod nadzorem, i jak już wszyscy weszli, pociąg ruszył. Nikt nie wiedział, co, jak i dokąd, nic.
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Czesław Szwajka
Tu dużo nie zabraliśmy, przy wywożeniu, to tyle żeśmy byli małe dzieci, to było dwóch esesmanów, pewnie jeden SA żółty, jak nas wywozili, moja matka prosiła, ze względu na wiek nasz, żeby dał coś, mógł zabrać - nie - jedną najmniejszą pierzynę pamiętam nie zezwolił, na te siedmioosobową rodzinę. No to dwóch tych starszych moich braci, co ich było zabito, chcieli tu, matka gdzieś wędzarnie, tam te szynki były, czy słoninę chcieliśmy wziąć - też nie... Wszystko co tu żeśmy posiadali, tak nas - w nocy to było, gdzieś tam o jedenastej, przeważnie tak robili. Bo jedną noc przed wywożeniem to nas ten ostrzegł sąsiad, Becher, że oni wiedzieli mniej więcej. Bo tu w jednym rzucie nie wywozili, to pewnie Łowinek jak wywozili, to w trzech fazach, bo już, jak my żeśmy byli to już z Łowinka jedni byli.
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Franciszek Wojczyński
Mama ukrywała się, ojciec zachorował na zapalenie płuc, to mama musiała wrócić, żeby zacząć pielęgnować ojca. Niemcy dowiedzieli się o tym i w dniu 22 lutego zaaresztowali nas wszystkich, czyli moich rodziców, siostrę i mnie. Zawieziono nas do obozu Lebrechtsdorf, obecnie Potulice. Tam przebywaliśmy. To były warunki straszne. Tam się z nami nikt nie pieścił. Najpierw byliśmy tutaj przypędzeni na ulicę, tutaj w śródmieściu do sali gimnastycznej szkoły rolniczej i stamtąd wywieziono nas na dworzec ciężarowymi samochodami. Samochody były tak przeładowane, że ja byłem na samym końcu. Jak samochód się zatrzymał, to tak całym impetem najpierw do przodu, później do tyłu i ja wypadłem z tego samochodu. Wartownik, który siedział niedaleko myślał, że chcę uciec i wyskoczył za mną i kolbą uderzył mnie w głowę. Straciłem przytomność. Potem jakoś dowleczono mnie do pociągu i w bydlęcych wagonach zawieziono nas do Nakła. W Nakle zamknięto nas w poczekalni i pilnowano, nad ranem przyjechała załoga SS z obozu i zostaliśmy przekazani załodze obozowej. Ojciec był obłożnie chory, miał zaświadczenie lekarskie, 40 stopni gorączki i jak nas aresztowali, to ojciec nie chciał wstać, bo mówi, że jest ciężko chory. Podeszło dwóch esesmanów i załapali łóżko z jednej strony i z drugiej strony, i wyrzucili na podłogę. Powiedzieli: w 10 minutach już was tutaj nie ma.
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Irena Lasoń
Gestapowcy jak nas zbudzili, zaczęli walić w drzwi. Tata się zebrał, włożył spodnie, koszule i do okna podbiegł, ale się wrócił. Widocznie dojrzał tam Niemca, bo już obstawili dom. Mama otworzyła drzwi i usłyszała: "Ubierać się i idziemy!" Włożyła nam najlepsze rzeczy. Ja się ubrałam sama, mama ubrała Kazię i sama też się w coś ubrała. Chociaż ciepło było, kazała mi włożyć płaszcz. Wiem, że chleba ze sobą wzięła, ile go tam miała. Gestapowcy zabrali nas do samochodu: ojca do innego, a nas do innego. Na gestapo do Sierszy nas zabrali. Tam widziałam, że tata stoi na sali z rękami do góry, a my dzieci z matkami byliśmy po drugiej stronie tej sali. Coraz więcej nas przychodziło, ponieważ wtedy aresztowania były w jednym dniu, o jednej godzinie wszędzie. Ale dlaczego? Widocznie ktoś zdradził, bo tata należał do PPS Lewicy. Ktoś ich zdradził, bo Niemcy tak wszystko mieli przyszykowane, że w jednym dniu, o jednej godzinie odbyły się te aresztowania: i z Trzebini, i z Chrzanowa, i z Jęzora, i z Jaworzna, i z Czeladzi, z Sosnowca, i z Sierszy, z Myślachowic. W jednym dniu. Wtedy na Gestapo wszystko pospisywali i zawieźli nas samochodami do Mysłowic. Nie zapomnę do dzisiaj jak ten samochód jechał przez las, słońce świeciło, a za nami jedzie druga taka ciężarówka z plandekami. Do dzisiaj to widzę, nawet na ulicy. Czasami tu na ulicy Wrocławskiej, jak wojsko jedzie, to ja to wszystko mam znowu przed oczami.
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Jakub Goldberg
Wysłano mnie z getta łódzkiego w marcu 1944 roku. Było to bardzo charakterystyczne, że wysiedlano nas, nie do obozu śmierci, tylko do obozów pracy w fabrykach amunicji. Niemcy bowiem potrzebowali siły roboczej do wyrobu broni i amunicji. Swoich ludzi mieli coraz mniej, więc wybierano w getcie tych względnie młodych i lepiej zadbanych. Wobec tego, że w getcie pracowałem w wytwórni sałatki i w magazynie nabiału, uważano że jestem mocniejszy od innych. Dlatego z innymi piekarzami, z rzeźnikami wysłano mnie do wytworni amunicji, najpierw do Częstochowy, gdzie był obóz Hasag. Hasag to firma niemiecka, wytwarzająca wówczas broń. Był to skrót od: Hugo Sznajder Aktien Gesellschaft, firma lipska. W Częstochowie były trzy obozy tej firmy. Z tego transportu z Łodzi do Częstochowy część z nas skierowano do Skarżyska Kamiennej. Starano się pozbyć przede wszystkim chorych. Wobec tego, że ja byłem chory, to postanowiono wysłać i mnie. Tam było zapotrzebowanie na specjalną siłę roboczą. Byliśmy elementem młodym, wykształconym, uczniami szkół, względnie zdrowymi.  
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Józefa Posch-Kotyrba
To co pamiętam jeśli chodzi o okres okupacji to moment, kiedy przyszli Niemcy nas aresztować. Tato wtedy był na nocnej zmianie, mama z dziećmi spała w domu. W pewnym momencie usłyszałam, poczułam jakieś kawałki szkła na twarzy. Wstałam i mówię: "Mamusiu, ktoś się dobija". Mama zerwała się, poszła otworzyć - wkroczyli Niemcy z karabinami i przeprowadzali rewizję. Wywalali wszystko: szuflady, z szaf, szukali. To był pokój, w którym były takie dwa złączone łóżka rodzinne typowe. Brat, który miał osiem lat i siostra, która miała dwa lata jeszcze spali, więc z nimi te sienniki nawet podnosili i przeszukali cały dom. Taty nie było, no więc pięć minut dali mamie do opuszczenia domu, więc ona tylko siostrę ubrała w sukieneczkę niebieską, brat zdążył ze strachu jakieś spodenki ubrać, no i mama jeszcze wiem, pamiętam, wzięła pół bochenka ze sobą. Dom trzeba było opuścić, dom zaplombowali. W tym czasie jeden został do pilnowania domu i nas przed domem. Tamci pozostali, nie wiem czy ich było trzech, czy dwóch, poszli (bo to nie tak daleko) na kopalnię do Jaworzna licząc, że tatę ujmą przy wyjściu. Taty nie ujęli, bo albo był ostrzeżony, albo się domyślał - trudno powiedzieć jakie były powody, że do domu nie przyszedł. I oni wtedy wrócili i nas, którzy staliśmy już przed domem czekając na nich, poprowadzili na Dobrej w kierunku lasu, gdzie mieszkał mój taki dziadek - stryjek, bo ojciec się u niego wychowywał. Tam była duża taka, taki samochód okratowany i w tym samochodzie był już właśnie ten mój dziadek z babcią, jego synowa ciężarna z córeczką Bogusią, i nas tam do tego samochodu wzięli. Według dokumentów okazuje się, że nas zawieźli do Katowic na przesłuchania. Potem z Katowic przewieźli nas do Mysłowic - tam przesłuchiwali w zasadzie tylko dorosłe osoby. W Mysłowicach - po ilu dniach nie wiem, bo mama była stale na te śledztwa, na te zeznania wywoływana, brana, mdlała, cucili ją na nowo - także pewnego dnia nastąpił moment, kiedy pojawił się samochód ciężarowy z plandeką i takie ławki były z desek, i dzieci zabierali kobietom. Wiem że ja, ponieważ byłam środkowym dzieckiem, to byłam podobno taka dość sprytna w życiu, że nawet brata do szkoły odprowadzałam, mimo że był trzy lata starszy, potem szłam na leśniczówkę po mleko. Więc ja, nie wiem czy intuicyjnie, czy jak, chwyciłam się mamy za szyję i nogami w koło, i nie chciałam się oderwać. Już prawie przyszedł Niemiec i mnie tak siłą oderwał i do tego samochodu wrzucił. Tam w samochodzie było już tłoczno, dzieci pełno, nawet jakieś dziecko było w beciku. I zawieźli nas wtedy do Pogrzebienia.
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Kazimierz Kozłowski
Zajmowałem się też działalnością konspiracyjną - byłem w organizacji AK. Brałem udział w wielu akcjach. Dowództwo nasze mieściło się w Krakowie, w kapuściani, w fabryce kapusty. Niestety, pewnego dnia poszedłem po rozkaz na ulicę Kolberga. Po drodze kupiłem "Goniec" - "Podogoniec" nazywali to za okupacji - "Goniec krakowski" i tak czytam: "Sprzedaż opony", a wiedziałem, że mój znajomy potrzebował tego typu opony. I tak tym zainteresowany doszedłem do tej kamienicy, gdzie miałem odebrać raporty, a tu: "Hände hoch!" i pod ścianę. I od tego czasu moja wolność się skończyła. Przewieziono mnie na gestapo, z gestapo na Montelupich, z Montelupich do Płaszowa.
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu, warunki życia w obozie / Jan Michalski
Posłuchaj:
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu, warunki życia w obozie / Jakub Goldberg
Posłuchaj:
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Zofia Janik
Posłuchaj:
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Marian Małecki
Posłuchaj:
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Kazimierz Sztukowski
Posłuchaj:
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Stefania Pawlak
Posłuchaj:
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Bolesław Fabrowski
Posłuchaj:
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu, pamięć o obozie / Janina Boroń
Posłuchaj:
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Adolf Kasprzyk
Posłuchaj:
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Zbigniew Knapczyk
Posłuchaj:
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Halina Skalbmierska
Posłuchaj:
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Adela Betlewska
Posłuchaj:
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Adela Betlewska
Posłuchaj:
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu, warunki życia w obozie / Józefa Posch-Kotyrba
Posłuchaj:
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Wit Sytnik
Posłuchaj:
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Daniela Stelmach
Posłuchaj:
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Jan Makuch
Posłuchaj:
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Marceli Godlewski
Posłuchaj:
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Zygmunt Piotrowski
Posłuchaj:
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Stefan Rochon
Posłuchaj:
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Edmund Szenkowski
Posłuchaj:
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Adolf Kasprzyk
Posłuchaj:
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Zbigniew Knapczyk
Posłuchaj:
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Halina Skalbmierska
Posłuchaj:
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Wiktor Woźniak
Posłuchaj:
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Wiktor Woźniak
Posłuchaj:
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu / Irena Lasoń
Posłuchaj:
Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu
Leon Ceglarz

Texte alternatif

Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu
Jan Kuczyński

Texte alternatif

Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu
Edward Sypko

Texte alternatif

Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu
Henryk Wojtalewicz

Texte alternatif

Przyczyny aresztowania, uwięzienie i transport do obozu
Tadeusz Wyrwas

Texte alternatif

 
Dom Spotkan z Historią Ośrodek Karta Ośrodek Karta EACEA