| ||||
Obóz: [Radogoszcz] |
Pierwszy dzień w obozie
Kiedy przywieźli nas do Radogoszczy i znaleźliśmy się już w ogromnej sali pofabrycznej, to przyszedł esesman i rozkazał wyjąć z ubrań wszystkie przedmioty, które mieliśmy przy sobie. Kolejno podchodził do każdego i zabierał, co kto wyłożył. Ja miałem przybory do golenia, trochę pieniędzy... Innym zabierano zegarki, obrączki. Kiedy podszedł do mojego sąsiada, pana Urbanowskiego, który miał ponad 50 lat, to od razu zapytał po niemiecku "Wszystko dałeś?", a potem nakazał podnieść mu ręce i zaczął rewidować. I w czasie tej rewizji znalazł u niego w kieszeni kamizelki przypadkowo pozostawionego papierosa. Spojrzał na niego i nic nie mówiąc rąbnął go w głowę bykowcem. Urbanowski zwalił się na pryczę, leżał i mocno krwawił. Mnie natychmiast zrobiło się i zimno, i gorąco. Później podałem mu jasiek, przykryłem kocem, ale on ciągle strasznie cierpiał i ciągle bardzo krwawił.